niedziela, 15 maja 2011

4 kąty i świat piąty

Było o mnie, było o baby teraz będzie o domu:). Budujemy dom. Po ślubie trzeba było zdecydować co dalej? Gdzie zostajemy? Jak na dwoje młodych ludzi mających po 23 lata, decyzja łatwa nie była. Pieniędzy nie było, wszystkiego trzeba się dorabiać samemu. Na ślub zarobiliśmy sobie sami, tutaj w UK. Pomimo, że  ślub duży nie był, raczej przeciętny, kosztował majątek i praktycznie trzeba było zaczynać od zera. Pomocy znikąd i rób człowieku co chcesz. Kupować mieszkanie? Budować się? Kupić dom w UK? Co robić?? Kto powie? Decyzja zapadła, wracamy do UK i składamy pieniądze.. na co? Dalej nie wiemy. Na początku było ciężko i finansowo i z obraniem odpowiedniej drogi i z kompromisem. Mąż wychował się w bloku i nie wyobrażał sobie mieszkania w domu jednorodzinnym.  Ja natomiast całe życie mieszkałam w domu jednorodzinnym i nie wyobrażałam sobie mieszkania w bloku. Dla mnie to było jak zamknięcie w klatce. Po kilku miesiącach  i po przekonywaniu męża co do korzyści mieszkania we własnym domku, mąż się zgodził! Ale miał warunek- nie daleko od miasta- wiąże się to z pracą. OK-powiedziałam i zaczęły się przeglądy działek… ceny JAK Z KOSMOSU. Im bliżej miast- tym drożej:/  Traciliśmy nadzieję, ale nasz Dobry Anioł wyszukał nam działeczkę stworzoną specjalnie dla nas- nie daleko od miasta i  za NORMALNĄ cenę! Decyzja zapadła. Działka kupiona, budujemy się:) ku memu ogromnemu szczęściu. Nie chciałam działki blisko jednych i drugich rodziców, czasem trzeba za nimi potęsknić;) Po działce przyszła kolej na wybór projektu. Spędziliśmy  setki godzin na wertowaniu stron katalogów i szukaniu tego NAJ. Wniosek? Za duży wybór za wiele domów, część  nie przemyślanych, część nie mających tego co my chcemy a część się nam poprostu nie podoba. Aż  koniec końców trafiliśmy na projekt który nam odpowiadał, jednakże nie obeszłoby się bez poprawek. Niestety,  po rozmowach z architektem okazało się, że przeróbek które planujemy, nie da się wykonać i trzeba rysować projekt od początku. Nie budujemy domu dla wroga ani dla sąsiada tylko dla siebie, więc dom ma być taki, jaki chcemy żeby był. Został projekt  indywidualny, przemyślany i odpowiadający NAM.


Zeszło ROK. Papierologia - kosmos. Było jeszcze kilka przykrych niespodzianek typu powódź( zdjęcia później), ale na szczęście jest to już za nami i teraz czekamy października na rozpoczęcie prac ziemnych. Na działce mamy już skrzynkę elektryczną i wodę-więc jest dużo:) W tym roku  "wychodzimy z ziemi" czyli fundamenty. Na wiosnę będziemy chcieli postawić parter. Poddasze i dach  w następnym sezonie. Nie stać nas na wybudowanie domu od razu, chodź komuś się może wydawać, że zagranica to i kupa kasy, niestety nie. Tu też się żyje może i ciężej, bo wsparcia znikąd. Jednak wiem, że DAMY RADĘ dla tego Maluszka, bo on zasługuje na to by mieć piękny dom.

sobota, 14 maja 2011

Kolejny dzień BYCIA mamą:)

Mama, Tata - to przecież słowa, które znamy od dzieciństwa, jednak gdy sami zostajemy rodzicami te słowa nabierają innego wymiaru. To nasz pierwszy dzidziuś. Jesteśmy po ślubie 2 lata i 8 miesięcy, ale nie planowaliśmy dzidzi od razu. Chcieliśmy zaczekać.Od roku zaczęliśmy się starać, ale powoli traciłam nadzieję. Nawet  gdy lekarz mówił, że do roku to normalny problem - nie chciałam go słuchać. Wydawało mi się, że nie będziemy mieć nigdy dziecka i przychodziło zwątpienie..najgorsze co może być, ale  mój mąż zawsze mi powtarzał, że przyjdzie i na nas pora, musiałam mu zaufać:) A teraz siedzę i gadam do brzucha:)  Jednakże, w tym ogromnym szczęściu, zastanawiam się jak to będzie? Czy damy radę? Jak to będzie jak, kiedyś wrócę do pracy po porodzie? Co z domem ? Kiedy uda się nam ukończyć dom w Polsce a zaczynamy dopiero w tym roku. Czy wystarczy na wszystko pieniędzy?  Tyle pytań... czy PODOŁAMY  temu wszystkiemu? Wiecie, jednak pomimo tych  trudnych pytań, widzę iskierkę nadziei, która się tli się  małym płomyczkiem. Za miesiąc jedziemy do Polski,  na ślub i wesele brata. OGROMNIE SIĘ CIESZĘ!!!!!!! Tak dawno tam nie byłam, rok czasu -  ostatni raz na ślubie siostry:) Tak dawno się nie widziałam z rodziną, gdybym mogła nie wracałabym tu, ale wiem że nie ma narazie wyjścia i tak musi być. TERAZ WIEM,  ŻE NASZE 4 KĄTY NIE BĘDĄ PUSTE. To jest ogromna motywacja.Pociesza mnie fakt, że tak wiele ludzi jest za granicą i zarabia na  swoje  4 ściany i dach. 
A TERAZ COŚ NA POPRAWĘ HUMORU- 13 PIĄTEK wcale nie musi być pechowy!!!- Właśnie wczoraj 13 maja 2011 o godzinie 10:54 dowiedziałam się, że będę mamą:):) 
Lubicie ANN GEDDES i jej Przefantastyczne zdjecia małych iskierek?:) Bo ja tak!!

BLOG

Jestem wkurzona Bardzo!!!!!!!!!!!!!! Ten te wszystkie cholerne problemy z tym blogiem, sprawiają , mam dość!!!! Nie dość że komentarze szlag trafił, to jeszcze  posty wyskakują NIE W TAKIEJ KOLEJNOŚCI JAK POWINNY!!!!!!!!!!!!! ZE ZŁĄ DATĄ!!!!!!!To mój 3ci post dzisiaj i ciekawe z jaką datą wyskoczy!!!

Przesyłka..

Następna dobra wiadomość- dostałam przesyłkę:) doszły moje długo wyczekiwane pozycje literackie- z niespodzianką jak się okazało po otwarciu pakunku. Dodatkowo, za -długie czekanie- dostałam książkę Beaty Pawlikowskiej- Blondynka na Czarnym Lądzie. Jest to pierwsza lektura tej podróżniczki jaką posiadam, mam nadzieję że będzie ciekawa.

 MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ:):):)



 To jednak nie grypa:) będziemy rodzicami:) Po długim roku starań  malutka kruszynka zamieszkała w moim brzuchu:) Na początku nie mogłam uwierzyć, dalej do mnie nie dociera, zrobiłam test, najtańszy, najzwyklejszy, bo i tak "wiedziałam", że nic nie będzie, a tu po kilku sekundach pojawiła się druga kreseczka!!!!!!!!Siedziałam, patrzyłam w ten test i płakałam jak bóbr:) Szok!!! Dzwonię do męża a on jeszcze w większym szoku!!:) Pojechaliśmy zaraz do sklepu kupić drugi test... wyszedł od razu:) Wiecie, to jednak nie przypadek. Kto chce, niech wierzy, kto nie to nie:) jak jednak wierzę. Otóż 2 miesiące temu mi i mojej siostrze przyśniła się tej samej nocy nasza kochana babcia. Obie, jedna po drugiej nie wiedząc o tym, zadzwoniłyśmy do mamy, nie podejrzewając i nie wiedząc o tym że tej drugiej śniło się to samo! Dzwoniłyśmy z przekonania, że coś w domu mogło się stać, bo po takich snach różnie to jest. Jednak w domu wszystko było w porządku, ale coś sumienie dalej nie chciało spać. Kilka tygodni po tym, gdzieś w połowie marca siostra mi pisze, że jest w ciąży!!! Radość ogromna, pierwszy dzidziuś od tak dawna w rodzinie. My dalej próbowaliśmy.. ile okresów przepłakanych, tylko Bóg wie, zeszło rok...lata lecą a tu ciągle nic!! Aż do wczoraj:):) Wiem, że to w dużej zasłudze czujność babci:)
  Babcia to symbol opiekunki, kogoś kto troszczy się o dobro potomstwa, dlatego gdy o niej śnimy może być to również zwiastunem narodzin w rodzinie. www.net-sennik.pl
  Ale nie tylko babci, to przedeewszystkim wstawiennictwo Bł.Jana Pawła II do którego co wieczór się modliliśmy i my  i moi rodzice i Maryja, bo to jej piękny miesiąc i jej wielkie łaski uproszone u Boga.


Pewnego razu było Dziecko gotowe, żeby się urodzić...więc któregoś dnia zapytało Boga mówiąc: ,,Boże chcesz Mnie jutro posłać na Ziemię, ale Ja tam nie wiem jak żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne''-,, Spomiędzy wielu Aniołów wybiorę Jednego dla Ciebie On będzie na Ciebie czekał i zaopiekuje się Tobą'' - ,,Ale powiedz Mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczyło by być szczęśliwym'' - ,,Twój Anioł będzie Ci śpiewał każdego dnia i będzie się także uśmiechał do Ciebie każdego dnia. I będziesz czuł Jego anielska miłość i będziesz szczęśliwy'' - ,,A jak będę rozumiał kiedy ludzie będą do Mnie mówić? jeśli nie znam języka ,którym posługują się ludzie?'' -,,Twój Anioł powie Ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś i z wielka cierpliwością i troska będzie uczył Cie mówić,, - ,,A co będę miał robić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą?'' - ,,Twój Anioł złoży Ci ręce i nauczy Cie jak się modlić.'' - ,,Słyszałem , że na Ziemi są też źli ludzie. Kto Mnie obroni?'' -,,Twój Anioł będzie cie chronić, nawet jakby miał ryzykować własnym życiem.'' - ,,Ale będę zawsze smutny ponieważ nie będę Cie więcej widział.'' -,, Twój Anioł będzie wciąż mówił Tobie o Mnie i nauczy Cie ,jak do Mnie wrócić . Chociaż Ja i tak będę zawsze najbliżej Ciebie'' W tym czasie w Niebie panował duży spokój ,ale już dochodziły głosy z Ziemi i Dziecię w pośpiechu zapytało: "O Boże jeśli już zaraz mam tam pojawić powiedz mi proszę imię Mojego Anioła..."- ,,Imię Twojego Anioła niema znaczenia, będziesz do Niego wołał: ,,MAMUSIU!"

czwartek, 12 maja 2011

Szlachetne zdrowie....

I zaczął się weekend. Aż dziw powiedzieć, bo dopiero czwartek, ale leżę właśnie w łóżku z objawami grypowo-ciążowymi. Czy to ciąża? Nie wiem. Czuję się  fatalnie. Ogromnie bym się cieszyła gdyby bocian tej wiosny przyleciał, bo czekamy już rok na niego a on ciągle błądzi :(  W każdym bądź razie dziś pracę skończyłam o 10:20 bo poprostu siły mnie opuściły. A teraz leżę z gorączką i innymi dolegliwościami. Myślę co tu robić,  nie bardzo mnie cieszy takie  bierne spędzanie czasu nawet, gdy zbiera mnie jakieś choróbsko. Czekam właśnie na przesyłkę, która pewno przyjdzie jutro, ku memu żalowi bo już czekam 3 tygodnie a zazwyczaj  schodzi ok tygodnia.
Co to za przesyłka? Przesyłka związana z czytaniem:) Są to  książki. Uwielbiam czytać. Wszystko, może z malutkimi wyjątkami. Kiedy czytam, przenoszę się w  tamten, książkowy świat. Kiedyś zamawiałam książki z Polski, jednakże szły one długo, a i przesyłka sporo kosztowała. Od około roku korzystam z polskich księgarni internetowych, bazujących tu w UK. Jest szybciej i taniej z czego się ogromnie cieszę:). Ostatnio zapanowała "moda" na książki sielskie, domowe, ciepłe, typowo kobiece, romantyczne i bardzo wciągające. I ja się ku nim skłoniłam a raczej wpadłam jak śliwka w kompot. A zaczęło się od dawno temu, od ukochanej książki Nad Niemnem, którą przeczytałam na wakacjach w 8 kl szkoły podstawowej i   od tego momentu pokochałam miłością szczerą polskich pisarzy minionych epok. Niedawno odkryłam  Emmę Dmochowską i jej kapitalny romans Dwór w Haliniszkach...coś pięknego, tak mnie zaczarowała, że chciałam więcej!  Do kolekcji - po wielu fantastycznych recenzjach-dołączyła Małgorzata Gutowaska-Adamczyk, ze swoją Cukiernią pod Amorem  t.I i II. Cóż napisać o tych dwóch  pięknych  tomach? Poprostu jeżeli jesteście takimi  wariatkami/wariatami  na punkcie  minionych epok, wieku XIX, czasów dworów,  prostoty a zarazem  wyniosłości i równości  hrabiego i chłopa, wyższości lamp naftowych nad elektryką, musicie przeczytać tę sagę. Ja z niecierpliwością czekam na t.III, który ma się ukazać jesienią br.
Wracając do rzeczy. Obecnie czekam na  2 książki, które odbiegają od wyżej poruszonej tematyki. Pierwsza, to powieść religijna (moja kolejna miłość) napisana przez Kathleen Mc Gowan. Książka nosi tytuł Oczekiwana i jest oparta na apokryfach Marii Magdaleny, w których bohaterka opisała własną wersję wydarzeń z Nowego Testamentu.
 Drugi wolumin, to pierwsza część  romansu przygodowo-fantastycznego pt. Obca autorstwa  Diany Gabaldon. Jestem bardzo ciekawa tej książki jak i całej serii. Wiele pozytywnych opinii, wiele obiecujących recenzji, więc mam nadzieję, że warto poczekać:)


środa, 11 maja 2011

Mój dom-moja ostoja.

Jestem domatorką. Takie proste stwierdzenie o mnie. Uwielbiam spędzać czas w domu, jednakże nie jestem z tych osób, które potrafią większość czasu w domu, spędzić przed "pudłem pożeracza czasu"(czyt. TV)oglądając wszystko co leci po kolei łącznie z jakimiś durnymi  tele-zakupami, tele -grami, teleturniejami, których poprostu  nie trawię. Jestem raczej osobą, która potrafi znaleźć sobie 100000.... innych zajęć, niż gapienie się bezczynnie w telewizor. Jeżeli już coś oglądam, to są to filmy-seriale rodzinne/sagi zwłaszcza polskie produkcje typu "Siedlisko", "Klan", "Dom nad Rozlewiskiem", filmy kostiumowe, historyczne i stare, polskie,czarno-białe kino.Te gatunki sprawiają, że ciepło robi się koło serca(zwłaszcza w moim przypadku, opiszę później). Najchętniej, gdyby to było możliwe finansowo, materialnie itd., zostałabym w domu i bardzo bym się z tego cieszyła. Jednakże życie narazie pisze inny scenariusz. Oboje z mężem pracujemy i oboje ku naszemu szczęściu nie potrzebujemy - jak  nasi znajomi- cotygodniowych rozrywek typu wyjście do pubu co sobotę, odreagowanie tygodnia napojami wyskokowymi czy też robienia cotygodniowych imprez dla kilkunastu osób w domu. Oboje lubimy spędzać wieczory i wekeendy w domowym zaciszu. We dwoje. Tego nam poprostu potrzeba po całym męczącym dniu pracy i po całym długim tygodniu. Czy to źle? Chyba nie. Często się śmiejemy, że jesteśmy jak stare, młode małżeństwo, z dopiero kilkuletnim stażem:)
Sprawa u nas wygląda  troszkę inaczej. W chwili obecnej już od kilku lat, jesteśmy na emigracji. UK-ejujemy się. Zbieramy na domek w PL, nasz wymarzony, wyśniony i wyczekany, nasze 4 kąty, miejsce, nasz gniazdko. W polskich warunkach raczej było by nam ciężko, dlatego zdecydowaliśmy się na wyjazd i spełnienie marzeń. Startujemy w tym roku, ale o tym już w następnym poście;) Wracając do "ciepła wokół serca"- to właśnie  polskie produkcje wypełniają po części  ogromna tęsknotę za kochanym krajem. Tak wiem, przecież cudów tam nie ma, ale jest to co najważniejsze, jest rodzina, kochani rodzice, rodzeństwo, są polskie gazety, czasopisma w każdym sklepie, jest polskie jedzenie, które tu przygotowane tak samo, z polskich produktów kupionych w tutejszym polskim sklepie- NIGDY nie smakuje tak, jak ugotowane w Polsce z tych samych produktów.Tego wszystkiego  tak bardzo brakuje. Jestem sentymentalna, jestem rodzinna  i  OGROMNĄ wagę przywiązuję do rodziny, tradycji, zwyczajów i religii, od której tak łatwo tu odejść. Coś za coś mówią, tak jest niestety. Długa droga przed nami do spełnienia tych marzeń, ale w końcu musi się udać. Mocno w to wierzę, że kiedyś wrócę na swoje.

poniedziałek, 9 maja 2011

Nie lubię poniedziałku

Lubicie poniedziałki? Bo ja nie. Najgorsze dni tygodnia, poza wtorkiem, bo ten to nie wiadomo do czego przypiąć. We środę jest już lepiej bo tylko 2 dni do piątku, czwartek szybko mija i  za chwilę nadejdzie piątkowe popołudnie. Kiedyś  cały tydzień był podporządkowany rytmom. We wtorek niczego się nie pożyczało, we środę  handlowało jeżdżąc "do dnia rano " na targ.We czwartek sadzenie i sianie a w piątek był post i wyciszenie, zaduma nad Męką Pańską. W sobotę należało wracać do domu przed zmierzchem, gdyż niebezpiecznie było nocą chodzić. W niedzielę zaś nie wolno było robic nic. Mycie, zamiatanie sieni, wszystko było zabronione. Siódmy dzień tygodnia przeznaczony był na mszę i  wyjście do pobliskiej karczmy. Gdy w końcu nadszedł poniedziałek, niczego weń nie zaczynano. Bo jak zaczynać  tydzień od problemów "dnia wczorajszego":)? Ehhh  a teraz trzeba iść do pracy... UDANEGO PONIEDZIAŁKU I TYGODNIA:)

niedziela, 8 maja 2011

Jeszcze raz..

Niby mówią , że do  3 razy sztuka, ale mam nadzieję, iż ten  2 raz będzie szczęśliwy i ostatni. Jest to mój drugi blog. Poprzedni, znany pod nazwą "Chata tradycji" musiałam usunąć. Wyskoczył jakiś okropny błąd, którego nie byłam w stanie naprawić i chcąc nie chcąc musiałam go zakończyć. Jak to mówią- życie. 
Ale podobno nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Postanowiłam łatwo nie rezygnować i założyłam ten oto nowy blog. Nowy blog będzie miał lekko zmienioną tematykę.Nadal będę pisać o tym co lubię, co sprawia mi radość, ale także zahaczę o nowy temat związany z naszym domem, jego budową, wykańczaniem, z naszymi tradycjami i zwyczajami. Nasza historia, pisana każdym dniem i tym z czym się zmagam a z czego się cieszę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i będzie mi miło gościć mi Was na moim blogu:)